Belka
Piątek, 29 Marca 2024   imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
Rejestracja Witaj: Gościu, Zaloguj się
 
Belka
 
 

Żużlowy sezon na finiszu. Kibice przeżywali ekstremalne emocje [PODSUMOWANIE]

Data publikacji: 2013-09-21, Data modyfikacji: 2013-09-21
A A AWydrukDrukuj  
 
W niedzielę kończy się sezon wielkich nadziei i wielkich emocji. Były wzloty i dramaty, jak kontuzja Emila Sajfutdinowa czy defekt Rune Holty w półfinale. Teraz chciałoby się zaśpiewać "ale za to niedziela, ale za to niedziela, będzie dla nas!". Musimy pokonać Unię Tarnów. "Czy Lew będzie w koronie?" - zastanawialiśmy się zapowiadając rozrywki 2013. Czy Włókniarz nawiąże do swoich najlepszy lat i powalczy o złoto? Czy w ogóle zdobędzie medal? Wiosną pytań było wiele, a kibice biało-zielonych żyli nadzieją, że po trzech chudych sezonach i emocjach związanych z walką o utrzymanie, przyjdzie czas na sukces. Mieli prawo do optymizmu. Klub nie szczędził grosza. Zatrudnił znakomitego Emila Sajfutdinowa, do tego mistrza świata juniorów Michaela Jepsena Jensena. Ściągnął też Rune Holtę, który w Częstochowie miał odbudować formę i znowu, jak przed laty porywać publiczność. Dziś można powiedzieć, że wszystkie te posunięcia były trafne. Mały znak zapytania można postawić przy Emilu Sajfutdinowie, ale akurat w przypadku tego młodego sportowca trzeba pamiętać, że z różnych powodów był to dla niego sezon szczególny. Ciężka choroba i śmierć ojca, także fakt, że w pewnym momencie stał się faworytem Grand Prix, w końcu kontuzja w półfinale. To wszystko sprawiło, że ten sympatyczny chłopak pochodzący z Tatarstanu nie dał Włókniarzowi tyle, ile mógł. Przede wszystkim zakończył sezon o kilka tygodni za wcześnie. Tracąc szanse na złoto w GP i świętowanie triumfów z Włókniarzem. Bo jest bardzo prawdopodobne, że gdyby nie fatalna w skutkach kraksa Emila w Toruniu, "Lwy" zamiast o brąz biłyby się dzisiaj o złoto. Liderzy nie zawiedli, Czaja rozwinął skrzydła Jeżdżąc dla Włókniarza Sajfutdinow nie zaprezentował wszystkich swoich atutów, nie zawsze na wysokości zadania stawał Grisza Łaguta, ale statystyki pokazują, że to Rosjanie byli liderami drużyny i mieli największy wkład w awans do play-offów. Swoje zrobili wspomniani Holta i Jensen (szczególne brawa za ostatnie występy), a zdecydowanie więcej niż można się było spodziewać młody Artur Czaja. Przed sezonem powątpiewano, czy 19-latek rozwinie skrzydła już w tym roku. Niektórzy skłaniali się ku temu, że więcej może dać drużynie sprowadzony z Falubazu Zielona Góra Adam Strzelec. Byli w błędzie. Czaja zrobił imponujący postęp. Wykorzystał swoje zaplecze sprzętowe i zwłaszcza w drugiej części sezonu wykonał kawał dobrej roboty. Można powiedzieć, że trzy ostatnie mecze, dwa półfinałowe z Unibaksem i pierwszy o brąz z Unią Tarnów były najlepszymi w jego krótkiej karierze. Oczywiście, do pełni szczęścia sporo jeszcze brakuje (popracować musi m.in. nad taktyką), ale junior ma jeszcze trochę czasu, aby okrzepnąć. Nie można tego powiedzieć o Rafale Szombierskim, który nie wykorzystał kolejnego kredytu zaufania. Choć nikt dotychczas tego nie powiedział wprost "Szumina" zawiódł sportowo, a w półfinałowym rewanżu z Unibaksem dowiódł również, że nie bardzo potrafi nad sobą panować. Dziś można się tylko cieszyć, że Ekstraliga nie potraktowała surowiej jego "stadionowego wybryku" i będzie mógł pojechać na zakończenie sezonu. Nie tylko o brąz, ale również o kolejną szansę we Włókniarzu. Udany występ przeciwko Unii Tarnów na pewno wpłynąłby na jego ocenę (tak jak przed rokiem, w meczu z Unią Leszno, który zagwarantował "Lwom" utrzymanie) i być może na decyzję właściciela klubu. Nie dla "Szuminy", tak dla Ułamka? Cała uwaga skoncentrowana jest teraz na rywalizacji o medale, ale wiadomo, że kluby rozpoczęły już budowę drużyn pod kątem przyszłego sezonu. Na podpisywanie kontraktów nie pozwalają przepisy, ale negocjowania, składania słownych obietnic nikt nikomu nie może zabronić. W związku ze zniesieniem bariery jaką była Kalkulowana Średnia Meczowa, czyli tzw. KSM okres transferowy może być bardzo burzliwy. Także w przypadku Włókniarza, który aby dotrzymać kroku rywalom, będzie musiał się wzmocnić. Czego można się spodziewać? Pierwsze nazwiska już się pojawiają. "Szuminę" miałby zastąpić Sebastian Ułamek, który w Częstochowie ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Niewykluczone, że klub "odpuści" sobie Sajfutdinowa i postawi na zawodnika nie gwarantującego może takiego poziomu co Emil, ale starty w ekstralidze postawi wyżej niż indywidualne sukcesy. Tutaj wymienia się młodszego brata "Griszy" Artioma, dla którego byłby to powrót do Włókniarza po dwóch latach - straconym w barwach Polonii Bydgoszcz i wyjątkowo udanym w Unii Tarnów. Dymek się obronił W składzie zmiany na pewno będą, ale nie należy się takich spodziewać w sztabie szkoleniowym. Menedżer Jarek Dymek i trener Grzegorz Dzikowski w pasjonującej końcówce sezonu wystawieni byli na ciężką próbę i podobnie jak drużyna nie zawiedli. Kibice powinni nabrać do tego duetu zaufania. A zwłaszcza do Dymka. Wcześniej można było odnieść wrażenie, że niektórzy wyczekują na potknięcia młodego menedżera. Wytykali mu brak doświadczenia, twierdzili że nie podoła obowiązkom prowadzenia ekstraligowej drużyny, a już na pewno takiej, która ma walczyć o sukcesy. Mówiąc inaczej, że polegnie w ferworze walki. Tymczasem Dymek kończy sezon z podniesionym czołem. Z opinią osoby kompetentnej, dynamicznej, potrafiącej sobie radzić w najtrudniejszych sytuacjach. Wydarzenia z dwumeczu z Unibaksem czy z Tarnowa są tego najlepszym dowodem. Kibice Włókniarza mają złoto Częstochowscy żużlowcy nie wygrają ekstraligi, nie wiadomo, czy sięgną po brąz, ale Włókniarz i tak mistrzem zostanie. Postarali się o to kibice, którzy nie mają sobie równych. Włókniarz wygrał w cuglach klasyfikację na największą widownię, a gdyby liczono kibiców gości na meczach wyjazdowych, to z pewnością również pobiłby wszystkich na głowę. I to jest kolejna, być może największa wartość klubu na jaką nie mogą liczyć ani w zakochanej w żużlu Zielonej Górze, ani w Toruniu, gdzie na dobrą sprawę dopiero play-offy wywołały większe zainteresowanie. W przypadku Włókniarza, który umówmy się, finansowym krezusem nie jest, pełne trybuny to także znaczący zastrzyk finansowy. Wielokrotnie ważniejszy od tego, co np. gwarantuje umowa ze sponsorem tytularnym. I w klubie dobrze o tym wiedzą.

Pełna treść wiadomości na: http://www.czestochowa.sport.pl/sport-czestochowa/1,130848,14641676,Zuzlowy_sezon_na_finiszu__Kibice_przezywali_ekstremalne.html?utm_source=RSS&utm_medium=RSS&utm_campaign=13381791
czestochowa.sport.pl, Źródło artykułu: czestochowa.sport.pl
 
Komentarze
Brak komentarzy, Twój może być pierwszy!
Autor:
Kod z obrazka:
Puste pole z komentarzem
Puste pole z podpisem
Wyszukaj
 
Kreska
Dodaj artykuł
 




Brak sond
 
Newsletter
Bądź na bieżąco z nadchodzącymi imprezami. Zapisz się na bezpłatny newsletter.
 
 

Powiat częstochowski - powiat północnej części województwa śląskiego z siedzibą w Częstochowie leżącej poza jego terytorium. W skład powiatu wchodzi 16 gmin: Blachownia, Koniecpol, Dąbrowa Zielona, Janów, Kamienica Polska, Kłomnice, Konopiska, Kruszyna, Lelów, Mstów, Mykanów, Olsztyn, Poczesna, Przyrów, Rędziny i Starcza.
Powiat częstochowski zajmuje powierzczhnię 1521 km² stanowiąc największy powiat województwa śląskiego. Ok 28,6% tej powierzchni stanowią zwarte kompleksy leśne.

Z racji braku dużych zakładów, przemysł tego regionu jest słabo rozwiniety i opiera sie głównie na rodzimych podmiotach gospodarczych - np: Koniecpolskie Zakłady Płyt Pilśniowych S.A., P.P.H.U. „Ceramika Łęg” w Kruszynie czy Cementownia „Rudniki” S.A.

Powiat częstochowski leży na szlaku dróg krajowych nr: 1, 46 i 91 oraz linii kolejowej 001 łączącej Katowice z Warszawą Centralną.

 

Zgłoś uwagi - uzupełnij wszystkie pola